Arcybiskup Carlo Maria Viganò napisał słowo wstępne do książki Roberta Hicksona, stanowiącej zbiór esejów poświęconych literaturze i katolickiej pamięci. Jak zauważa arcybiskup, dziś – bardziej niż kiedykolwiek – musimy zaradzić kulturowej amnezji dotykającej miliony. Musimy nauczyć się patrzeć na przeszłość i rozumieć ją w świetle wiary i Bożej Prawdy.

Zbiór esejów Roberta Hicksona, zatytułowany „Gratitude, Contemplation, and the Sacramental Worth of Catholic Literature” właśnie ukazał się na amerykańskim rynku wydawniczym. Książkę nabyć można m.in. za pośrednictwem sklepu internetowego Loreto Publications. Słowo wstępne przygotował arcybiskup Viganò, wskazując na kulturowy wymiar duchowej choroby dotykającej dziś świat i Kościół. Prezentujemy obszerne fragmenty tego tekstu:

Pamięć jest podstawowym elementem tożsamości ludzi, cywilizacji i kultury: społeczeństwo pozbawione pamięci, którego dziedzictwo składa się wyłącznie z teraźniejszości pozbawionej przeszłości, skazane jest na brak przyszłości. Niepokojące jest to, że ta utrata zbiorowej pamięci dotyka nie tylko chrześcijańskie narody, ale także – w poważnym stopniu – sam Kościół katolicki, a przez to i katolików.

Ta amnezja dotyka wszystkie klasy społeczne i nie jest efektem przypadku, lecz systematycznej pracy tych, którzy – jako wrogowie Prawdy, Dobra i Piękna – starają się usunąć każdy promień tych boskich atrybutów z nawet najbardziej marginalnych aspektów życia społecznego, naszych idiomów, dziecięcych wspomnień i opowiadań naszych dziadków.

Orwellowskie działania, polegające na sztucznym przerabianiu przeszłości, stały się we współczesnym świecie powszechne do tego stopnia, że klasa licealistów nie jest w stanie rozpoznać obrazu ołtarzowego przedstawiającego sceny z życia Chrystusa czy też płaskorzeźby przedstawiającej świętych cieszących się wielką czcią w przeszłości. Doktor Robert Hickson nazywa tę niemożność „brakiem rozumienia dogmatycznego”, „katolickim analfabetyzmem o nieznośnych proporcjach”.

Tabula rasa: miliony dusz, które zaledwie dwadzieścia albo trzydzieści lat temu natychmiast rozpoznałyby Chrzest Pański, świętego Hieronima czy świętą Marię Magdalenę zdolne są dostrzec wyłącznie dwóch mężczyzn stojących nad rzeką, starca z lwem czy kobietę z naczyniem.

Czytając Dantego, Manzoniego czy innych wielkich chrześcijańskich pisarzy przeszłości wielu katolików nie potrafi już pojąć moralnego i transcendentnego znaczenia kultury, która nie jest już ich wspólnym dziedzictwem, zazdrośnie strzeżoną spuścizną, korzeniem wielkiej rośliny rodzącej liczne owoce.

W to miejsce otrzymujemy gmatwaninę bzdur sprowadzających się do rewolucyjnych mitów, zakurzonego repertuaru masońskiej ideologii i ikonografii rzekomej wolności zdobytej gilotyną wraz z prześladowaniami Kościoła, męczeństwem katolików w Meksyku i Hiszpanii, końcem tyranii królów i papieży oraz triumfem bankierów oraz lichwiarzy.

Spadkobiercy królów, świętych i bohaterów ich ignorują, zniżając się do wychwalania przodków będących kryminalistami, uzurpatorami i buntowniczymi zdrajcami. To fałszerstwo nie osiągnęło nigdy jeszcze tak wielkiej, niezrozumiałej perwersji. Oczywiste jest to, że chęć sztucznego stworzenia takich przodków stanowi rzecz konieczną dla barbaryzacji potomków, którą to teraz praktycznie osiągnięto.

Musimy także uznać, że ta eliminacja odnalazła znaczącą zachętę także pośród tych, którzy w Kościele katolickim usunęli dwa tysiące lat nieocenionego dziedzictwa wiary, duchowości i sztuki, począwszy od żałosnego poczucia niższości zaszczepionego wiernym przez hierarchię od czasów II Soboru Watykańskiego.

Starożytna, apostolska liturgia, dzięki której od wieków tworzono poetyckie kompozycje, mozaiki, freski, rzeźby, haftowane szaty, chorał i polifonię – wszystko to stało się zakazane.

Na ich miejscu mamy teraz ryt pozbawiony korzeni, zrodzony dzięki spiskowcom zamaczającym swe pióra w kałamarzu protestantyzmu; muzykę świecką, pozbawioną świętości; szaty liturgiczne pozbawione smaku i naczynia liturgiczne wykonane ze zwykłych materii. Jako szary kontrapunkt dla hymnów św. Ambrożego i św. Tomasza mamy teraz biedne parafrazy pozbawione metrum i duszy, groteskowe malunki i niepokojące rzeźby. Usunięcie godnych podziwu pism Ojców Kościoła, dzieł mistyków, erudycyjnych rozpraw teologów i filozofów, a także – w ostatecznym rozrachunku – samego Pisma Świętego, którego nadprzyrodzona inspiracja jest czasem negowana, świętokradczo twierdząc, że posiada ono czysto ludzkie pochodzenie. Wszystko to stanowiło konieczne kroki prowadzące do chwalenia się zasługami światowych nowości, które wobec pomników ludzkiej pomysłowości oświecanej przez łaskę wydają się żałosnymi fałszerstwami.

Ten brak piękna stanowi konieczny odpowiednik braku świętości, tam bowiem, gdzie Pan wszechrzeczy jest wygnany i zapomniany, nie przetrwają nawet przejawy Piękna.

Wygnane zostało nie tylko piękno, wraz z nim wygnana została katolicka prawda z jej krystaliczną świetnością, olśniewającą spójnością i niepohamowaną zdolnością przenikania wszelkich wymiarów cywilizowanego życia.

Prawda bowiem jest wieczna, niezmienna i wprowadza podział, istniała wczoraj, istnieje dzisiaj i istnieć będzie jutro – jest wieczna, niezmienna i wprowadza podział – tak, jak Słowo Boże.

Z pewnością za tą wywołaną amnezją kryje się herezja antytrynitarna. A tam, gdzie czai się Kłamca, odwieczna Prawda Boga ulec musi zaciemnieniu robiąc miejsce kłamstwu, zdradzie rzeczywistości, zaprzeczaniu przeszłości.

W tym fałszerstwie, prawdziwie przestępczym, nawet strażnicy depozytu wiary proszą świat o wybaczenie grzechów, które nigdy nie zostały popełnione – w imię Boga, religii czy ojczyzny – przez naszych ojców, popierając największe historyczne fałszerstwo dokonywane przez wrogów Boga.

Zdradza to nie tylko zawinioną nieznajomość Historii, ale także i zawinioną złą wolę oraz złe zamiary oszukania ludzi prostych.

Odzyskanie pamięci, także w przypadku literatury, jest dziełem zasługującym na uznanie i koniecznym w celu odnowienia Christianitas, odnowieniu szczególnie dziś potrzebnym, o ile chcemy naszym dzieciom przekazać dziedzictwo, które będzie zachowywane i przekazywane jako namacalny znak Bożych interwencji w historii rasy ludzkiej. Jakże wiele Opatrzność dokonała na przestrzeni wieków – a sztuka uwieczniła, przedstawiając cuda, zwycięstwa chrześcijan nad Turkami, władców klęczących u stóp Maryi, świętych patronów znanych uniwersytetów i prosperujących cechów.

Wszystko to możemy dziś, a zwłaszcza jutro, odnowić, o ile tylko odkryjemy naszą przeszłość i zrozumiemy ją w świetle tajemnicy Odkupienia.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *